W imię Jakuba S.

czas trwania → 150 minut

Większość polskiego społeczeństwa ma korzenie na wsi. Nie tej dworkowo-ziemiańsko-szlacheckiej, tylko tej duszonej pańszczyzną, tej chłopskiej, tej chamskiej. Dlaczego w takim razie w kalendarzu polskich świąt nie ma święta zniesienia pańszczyzny? Czy tylko dlatego, że to obca administracja przeprowadzała tę reformę? Czy może po prostu wolelibyśmy o sobie myśleć jako o potomkach tej „lepszej” części narodu. Tej opłakującej dwory zamienione na PGRy? Dzisiejsi aspirujący do klasy średniej to potomkowie Jakuba Szeli. Przyglądamy się tej postaci z perspektywy, która bierze pod uwagę podział klasowy i nieludzkość pańszczyzny. Czy chłopskie państwo Szeli miało jakiś sens? Czy jesteśmy w stanie przyjąć i rozpoznać inne tropy tożsamości niż te uczone w szkołach, gdzie Szela był mściwym prymitywem i zdrajcą, a jego rabacja jedynie inspirowanym przez austriacką administrację mordem na najlepszych synach narodu polskiego? Czy wobec nadchodzącego głośnymi krokami porządku będziemy w stanie porzucić swoje wspomnienia polityki historycznej i tożsamościowej? Czy w ogóle możliwe jest bez wstydu powiedzieć, że dziś jesteśmy europejczykami, bo potrafiliśmy kiedyś mordować?


Fot. Bartłomiej Sowa 

Reżyseria
Monika Strzępka
Dramaturgia
Paweł Demirski
Muzyka
Jan Suświłło
Choreografia
Rafał Urbacki
Scenografia
Michał Korchowiec
Asystentka reżyserki
Iwona Kaszkowiak
Występują
Klara Bielawka, Anna Kłos-Kleszczewska, Alona Szostak, Krzysztof Dracz, Dobromir Dymecki, Paweł Tomaszewski, Sławomir Grzymkowski
Produkcja
Teatr Dramatyczny m.st. Warszawy im. G. Holoubka, Teatr Łaźnia Nowa, Festiwal Boska Komedia
Premiera
8 grudnia 2011

Recenzje

To najważniejsze przedstawienie duetu od czasu "Niech żyje wojna!". Spektakl nie tylko o "wstydliwych wiejskich korzeniach Polaków", ale też o różnych obliczach politycznej przemocy, wypieranej ze zbiorowej świadomości; o mechanizmach społecznego awansu i związanej z nim alienacji. W dramacie Demirskiego chłopska gwara płynnie przechodzi w język gazetowych ekonomistów, a Śmierć komiwojażera spotyka się z Weselem.
Witold Mrozek
Krytyka Polityczna
Dla pracowników korporacji, tych, co się boją kredytów i nie lubią grodzonych osiedli. No i pod żadnym pozorem "W imię Jakuba S." nie można oglądać w garniturze.
Edyta Błaszczak
Metro
Strzępka i Demirski najnowszym spektaklem "W imię Jakuba S." zmusili warszawkę i krakówek do konfrontacji z tym, co wyparte - wstydliwymi wiejskimi korzeniami. (...) Rewolucji nie będzie - spektakl tandemu jest bardzo zabawną satyrą na polską inteligencję z awansu (wyśmiewani są także sami autorzy), za wszelką cenę próbującą wymazać z życiorysów wiejskie korzenie. Polska klasa, aspirująca do średniej, na cokołach zwolnionych przez wieszczów i marszałków nie postawi Jakuba Szeli, co najwyżej caffe latte, tarte gruszkową i wakacje w Egipcie.
Aneta Kyzioł
Polityka
Strzępka i Demirski przypominają, że większość Polaków wywodzi się ze wsi, z chałup i czworaków, a nie z dworków, jak by zapewne pragnęli. Chłopskość wciąż wyłazi z bohaterów spektaklu - zaciągają z wiejska, kłaniają się przyznającej kredyty urzędniczce banku jak ekonomowi, skarżą się na trudne życie wiejskiego dziecka, które zamiast jeździć na wakacje, musiało jeździć ciągnikiem. Strzępka i Demirski przypomnieli nam o chłopskich korzeniach i pokazali, że Polska to kłębowisko sprzecznych sił.
Joanna Targoń
Gazeta Wyborcza
Spektakl jest wyrzutem sumienia głównych bohaterów, ściga ich jak antyczne erynie, gdy próbują uciec od polskich bolączek na sylwestra do Egiptu. Ale najokrutniej spektakl kpi z gry pozorów i fałszywych nadziei tych, którzy marzenia o byciu pierwszorzędnymi Europejczykami karmili caffe late i tartą z gruszek w galeriach handlowych.
Jacek Cieślak
Rzeczpospolita