Opowieść o Jerzym Urbanie, dziennikarzu, publicyście i satyryku, który był jedną z najbardziej znienawidzonych postaci czasu PRL. Jako rzecznik rządu w latach 1981-1989 manipulował faktami na temat śmierci księdza Jerzego Popiełuszki i Grzegorza Przemyka, szczuł na ludzi Solidarności i Kościół, kpił z prezydenta USA i Jana Pawła II. Mówiono o nim: „naczelny propagandysta PRL, Goebbels stanu wojennego, morderca, czerwona kanalia”, ale też: „mistrz ciętej riposty, ikona i dżentelmen”. Dla współczesnych młodych śmieszny dziadek z internetu, który miał do siebie ogromny dystans. Dla starszych cyniczna kanalia, której życzyli rychłej śmierci.
Spektakl na podstawie drugiej powieści Mateusza Pakuły, którego prozatorski debiut, „Jak nie zabiłem swojego ojca i jak bardzo tego żałuję”, stał się literacką, a potem teatralną sensacją. Pakuła ponownie sięga do rodzinnej historii, tym razem jednak przenosimy się z nim do epicentrum stalinizmu, początku lat 50., gdy jego nastoletni dziadek za szczeniacki wybryk trafia do kieleckiej katowni. Kto go z niej wyciągnie i dlaczego? Jaki jest związek tego wydarzenia z latami wojny, pogromem kieleckim i pamięcią Holocaustu? Czy historia, jaką pamiętamy, jest również historią, którą chcemy pamiętać? Czy nadaje się na tożsamościowy mit?
W „Haribo Kimchi” znajdujemy się w pojangmacha, jednym z typowych nocnych barów z przekąskami na ulicach Korei Południowej. Tam spotykamy trzy postacie – ślimaka, żelka i węgorza – które zabierają nas w kulinarną podróż, odkrywając jedzenie jako schronienie dla tych, którzy zostali wyobcowani ze swojej kultury. W serii intymnych, absurdalnych anegdot opowiadają o ewolucji kultury kimchi, gorzkim bólu rasizmu, wstydzie związanym z próbą wtopienia się w tłum i głębokim umamicznym smaku domu.
Historia o nieumiejętności rozstawania się z ludźmi i miejscami, ale również o sile buntu, który, mimo swojej pozornej bezcelowości, potrafi obdarzyć poczuciem sensu. Świat przedstawiony w spektaklu, balansujący na granicy rzeczywistości, ironii i absurdu, skłania do refleksji nad tym, co to znaczy żyć godnie w świecie, który coraz bardziej traci swoje znaczenie.
„Farsa religijna” napisana i wyreżyserowana przez Mateusza Pakułę, obsypanego w ubiegłym roku nagrodami za spektakl „Jak nie zabiłem swojego ojca i jak bardzo tego żałuję”. Bohaterem spektaklu jest Bobby Henderson, założyciel Kościoła Latającego Potwora Spaghetti, który za szerzenie swojej wiary trafia po śmierci do Piekła. „Nie wierzę ani w Boga, ani w Szatana, ani w Mahometa nie wierzę, ani w reinkarnację, w nic, rozumiesz?” – mówi do Szatana.
Kto się tu właściwie spotyka? Dwóch mężczyzn, dwóch wybitnych pisarzy, człowiek Wschodu z człowiekiem Zachodu czy może dwie persony, będące emanacjami wszystkiego, co sobie o nich wyobrażono, napisano, pomyślano? Dzięki brawurowym kreacjom Tomasza Schuchardta i Jana Jurkowskiego stają się wszystkimi tymi postaciami naraz. Obaj aktorzy z niezwykłym wyczuciem i empatią wcielają się w gigantów literatury, skupiając się przede wszystkim na ich wnętrzu i relacji, która nieoczekiwanie się między nimi buduje.
Jeśli zdarzyło ci się być bezradnym i pogubionym, miałeś pomysły, ale nie wiedziałeś, jak je zrealizować, nie mając już siły słuchać kolejnych „dobrych rad” i ciągłych pytań o to, co dalej, powinieneś przyjść na „Strach i nędzę 2022”, spektakl, którego jesteś bohaterem!
Tomáš Moravec wkracza w różne miejsca Krakowa – place budowy, nieużytki, przestrzeń utraconą, tereny o ambiwalentnym statusie, aby odkrywać ich potencjał w kategorii wyobrażeniowych pejzaży miejskich. Artysta umieścił nad każdą z lokalizacji wirtualne teksty, które – za pośrednictwem urządzeń cyfrowych – można zobaczyć jako heterotopiczną mapę. Zapraszamy do indywidualnych spacerów po dzielnicy i hybrydowego spotkania z transformującym krajobrazem. Rozmieszczone na terenie dzielnicy przez artystę prace dostępne są w rozszerzonej rzeczywistości.
Wyobraźmy sobie Nową Hutę za 100 lat. Kolejne wojny i katastrofy, wybuchy wulkanów, ruchy powierzchni ziemi i niespotykane wcześniej zjawiska pogodowe przykrywają miasto wielometrową warstwą mieszanki błota i radioaktywnej sadzy. Powierzchnia przestaje nadawać się do życia. Najwyższe punkty obecnego świata – fabryczne kominy górujące kiedyś nad głowami – funkcjonują jako pasaże łączące martwe zewnętrze z kryjącym się pod powierzchnią rachitycznym życiem.