Młody reżyser Wiktor Bagiński przed rokiem pokazywał na Boskiej Komedii zrealizowane w TR Warszawa „Serce”. Jego kariera nabiera rozpędu, powraca zatem na festiwal z nowym projektem, jednak pozostając wierny własnym doświadczeniom i zainteresowaniom. U podstaw „Narodzin wrogości” stanęło pytanie, kim jest „Murzyn”. Kim był dla Jüngera i Borowskiego, a kim jest dzisiaj – dla mnie, dla nas? Murzyn to dziś symbol Innego. „Inne” to obszar zapomnianej albo represjonowanej duchowości, którą nieustannie wypieramy z naszego odczarowanego świata. Ta duchowość śmieszy, żenuje i budzi lęk, a zarazem jest obiektem bezskutecznie tłumionych pragnień. Dlatego Murzyn staje się formą obłędu, której ulegali biali bohaterzy i bohaterki filmu „Narodziny narodu” Davida Warka Griffitha z 1915 roku – dzieła uznanego za rasistowskie, wychwalającego działalność Ku Klux Klanu, a jednocześnie punktu zwrotnego w historii kina. Dziś „Murzyn” to również homoseksualista, muzułmanin, kobieta w chuście, Arab, uchodźca i Żyd. Oni wszyscy pełnią funkcję obronną. Projekt rozwijany przez wiele miesięcy swą prapremierę miał podczas tegorocznego festiwalu Malta. Teraz czas na krakowską premierę spektaklu.
W przedstawieniu wykorzystano fragmenty książki „Polityka wrogości” Achille’a Mbembe, eseju filmowego „Zmurzynienie” Tomasza Kozaka, sceny z filmu „Narodziny narodu” w reż. Davida Warka Griffitha, a także fragmenty piosenki „Every Nigger Is a Star”, której autorem jest Boris Gardiner.
Fot. Klaudyna Schubert