Andrzej Seweryn po raz pierwszy podszedł do roli Leara w 2014 roku w Teatrze Polskim w monumentalnym, kostiumowym spektaklu Jacquesa Lassalle’a. I tak jak kiedyś Gustaw Holoubek zamknął swego Leara w galerii nieustannych psychologicznych przeistoczeń, zmian nastroju, rytmu i tonacji, tak wtedy Andrzej Seweryn przeprowadził króla Brytannii przez proces starzenia się i rozpadu osobowości. Silny mężczyzna w kwiecie wieku dysponujący potężną wolą ulegał eskalacji drzemiącego w nim szaleństwa, ciało także go zdradzało, przychodziła starcza słabość, niepewność gestu i lęk wobec pułapek świata. Lear Seweryna był rozpięty od szumnej witalnej manifestacji po cichą i nieważną dla innych agonię. A teraz Andrzej Seweryn wraca do postaci króla Leara. Żeby stary, dawno umarły bohater przyjrzał się ponownie swemu upadkowi, pochylił się gdzieś w zaświatach nad przegranym życiem i nędznym losem człowieka.
Fot. Dorota Awiorko, Wojciech Nieśpiałowski