Spektakl o lęku, potrzebie troski, próbie odnalezienia ukojenia w panice otaczającej nas codzienności. Ubrana w wykwintną formę praca w połączeniu z autoironicznymi, humorystycznymi odniesieniami do panicznych lęków każdego bohatera stworzy rozwibrowany świat pełen lekkości i absurdu.
Tereniu, daj mi trochę wody
i proszek bromowy,
bo czuję nadchodzący globus.
– Eliza Orzeszkowa, „Nad Niemnem”
Najsilniejszym środkiem przeciw hipochondrii i wszelkim urojonym dolegliwościom jest też rzeczywiście uprzedmiotowienie siebie samego, tak jak główną przyczyną hipochondrii znowu oraz jej właściwą istotą jest jedynie tylko upodmiotowienie wszystkich rzeczy, to znaczy, że fizyczne „ja” zagarnęło władzę nad wszystkim, że staje się jedyną myślą, idée fixe, i że wszystko inne pod tę kategorię sprowadza. Dlatego też przekonywałem się zawsze, że czym bardziej czynne w kierunku praktycznym jest życie jakiegoś człowieka, tzn. Czym bardziej go ono odciąga na zewnątrz, tym pewniejszy jest on przed hipochondrią. Najlepszym dowodem są praktykujący lekarze. Są nieustannie zajęci chorobami, a choroby i dolegliwości stają się w końcu głównym przedmiotem ich myślenia. To samo więcpowinno też bardzo łatwo stać się głównym przedmiotem ich „ja”, a zatem wszyscy lekarze powinni się w końcu stawać hipochondrykami.
A mimo to widzimy przecież, że właśnie praktykujący lekarze prawie nigdy nie cierpią na hipochondrię. Dlaczego? Bo już od samego początku się przyzwyczajają uprzedmiotowiać wszystkie cierpienia, dzięki czemu dochodzą w końcu do tego, że obiektywizują siebie samych i swoje własne dolegliwości, że oddzielają je od swego prawdziwego „ja” i że czynią je przedmiotem świata zewnętrznego...
– Immanuel Kant, „O potędze ducha czyli jak panem być chorobliwych uczuć przez samo tylko postanowienie”
Zdjęcia: Katarzyna Borkowska
Materiały promocyjne: Olga Bury