Miłosna wojna stulecia

Reżyseria, adaptacja
Eva Rysová
Występują
Dominika Bednarczyk, Radosław Krzyżowski
czas trwania → 105 minut

Ile lat wspólnego życia potrzeba, aby zabić uczucie? Czy złamaną miłość można naprawić? Jak zranić ukochaną osobę i uchronić się przed odwetem?

Eva Rysová bierze na warsztat debiutancki poemat szwedzkiej literaturoznawczyni i feministki Ebby-Witt Brattström, napisany po głośnym rozwodzie pisarki z Horace’em Engdahlem – członkiem Akademii Szwedzkiej przyznającej Nobla w dziedzinie literatury. Bohaterów opowieści jest dwoje: ona i on. Łączy ich ponadtrzydziestoletni związek, wspólnie wychowane dzieci, udane życie zawodowe i wysoka pozycja społeczna. To elita szwedzkiej kultury. Co się stanie, gdy dwoje takich wejdzie na wojenną ścieżkę, w której orężem są słowa?

Eva Rysová proponuje intymną, bolesną, ale i ironiczną wiwisekcję miłosnego związku w fazie rozpadu. Pojedynek na uszczypliwości, rywalizacja o rację, akrobatyka uczuć. Balansowanie na granicy miłości i nienawiści. W tle problem przemocy wobec kobiet i wołanie o równouprawnienie. Kto wygra tę wojnę płci?

To kolejna po „Wielorybie The Globe” kameralna realizacja reżyserki dla Teatru Łaźnia Nowa. W rolach głównych zobaczymy fenomenalny duet, a prywatnie aktorskie małżeństwo: Dominikę Bednarczyk i Radosława Krzyżowskiego.


Prawa autorskie do utworu „Miłosna wojna stulecia” („Århundradets kärlekskrig”) Ebby-Witt Brattström reprezentuje Agencja Dramatu i Teatru „ADiT” | Elżbieta Manthey.


Fot.: Monika Stolarska

Reżyseria, adaptacja
Eva Rysová
Scenografia i kostiumy
Justyna Elminowska
Reżyseria świateł
Paulina Góral
Ruch sceniczny
Cezary Tomaszewski
Muzyka
Antonis Skolias
Inspicjentka
Aneta Skrzyszowska
Występują
Dominika Bednarczyk, Radosław Krzyżowski
Produkcja
Teatr Łaźnia Nowa
Premiera
2 września 2018

Na podstawie poematu Ebby-Witt Brattström w tłumaczeniu Justyny Czechowskiej.

Recenzje

W "Miłosnej wojnie stulecia" Bednarczyk i Krzyżowski nie zapraszają nas jednak na sceniczne wspominki ani na pojedynek osobowości aktorskich. Ich relacja zawiera się raczej w studium różnych obliczy siły. Krzyżowski jest jak tuba, wszystko z niego musi się od razu wydostać. Każdy nastrój, słowo, podejrzenie. Z kolei Bednarczyk przypomina robaczka, który wwierca się w mózg, obraca minami i intonacjami na wszystkie strony. On wywala siebie wprost i błaznuje, ona chytrze dzierga riposty, zastyga w udawanym lub prawdziwym bólu, on rubaszny – ona precyzyjna. Jego lubimy szybciej, on zgarnia naszą uwagę, bo artysta, bo silny facet, jej filigranowe racje przechodzą z opóźnieniem, ale bolą bardziej – przynajmniej mężczyzn na widowni.
Łukasz Drewniak