„My Way” to wieczór przygotowany przez Krystynę Jandę z okazji jej 70. urodzin. Opowieść o jej wczesnych latach, początkach kariery, przyjaciołach, budowie Teatru Polonia i Och-Teatru. Wspomnienia i aktualności w formie monologu scenicznego.
Jedna z najbardziej charakterystycznych współczesnych polskich aktorek – Sandra Korzeniak – znana z wybitnych kreacji w spektaklach Krystiana Lupy, Mai Kleczewskiej czy Pawła Miśkiewicza, mierzy się na scenie z archetypiczną postacią Medei.
Dramat Heinera Müllera „Gnijący brzeg. Materiały do Medei. Krajobraz z Argonautami” to jedyny tekst w historii, w którym Medea – słynna mitologiczna trucicielka, dzieciobójczyni i czarodziejka – nie jest przedstawiona w chwili zabójstwa swoich dzieci. Jej postać wyjęta jest, jak u Becketta, z ram czasu i przestrzeni, dzięki czemu staje się nam „tu i teraz” bliska, w sposób tak symboliczny, jak namacalny.
„Byk” to drugi po „Pokorze” tekst dramatyczny Szczepana Twardocha, autora bestsellerowych powieści m.in „Króla”, „Morfiny” i „Dracha”. Bohaterem monodramu jest Robert Mamok, który w dwóch językach, po polsku i po śląsku zmaga się z własną tożsamością klasową i etniczną. Oto mężczyzna w kryzysie: mocuje się ze swoją winą i słabościami, waży sukcesy i klęski, konfrontuje się z wagą rodzinnej tajemnicy, z brzemieniem surowego, śląskiego wychowania, z rozpaczą, gniewem i goryczą.
Andrzej Seweryn po raz pierwszy podszedł do roli Leara w 2014 roku w Teatrze Polskim w monumentalnym, kostiumowym spektaklu Jacquesa Lassalle’a. I tak jak kiedyś Gustaw Holoubek zamknął swego Leara w galerii nieustannych psychologicznych przeistoczeń, zmian nastroju, rytmu i tonacji, tak wtedy Andrzej Seweryn przeprowadził króla Brytannii przez proces starzenia się i rozpadu osobowości. Silny mężczyzna w kwiecie wieku dysponujący potężną wolą ulegał eskalacji drzemiącego w nim szaleństwa, ciało także go zdradzało, przychodziła starcza słabość, niepewność gestu i lęk wobec pułapek świata. Lear Seweryna był rozpięty od szumnej witalnej manifestacji po cichą i nieważną dla innych agonię. A teraz Andrzej Seweryn wraca do postaci króla Leara. Żeby stary, dawno umarły bohater przyjrzał się ponownie swemu upadkowi, pochylił się gdzieś w zaświatach nad przegranym życiem i nędznym losem człowieka.
Agnieszka Przepiórska o swojej pracy mówi: „Teatr to dla mnie opowieść. Dzielenie się historią, wymiana emocji i energii. Często lot w kosmos, rzadko przykry obowiązek”. Aktorka tworzy od 10 lat teatr biograficzny. Zaczęła od opowieści o emancypacji wdowy smoleńskiej, poprzez autobiograficzną opowieść o dorastaniu bez ojca i historii byłej korespondentki wojennej. Trzy ostatnie monodramy poświęciła historiom polskiej poetki żydowskiego pochodzenia Zuzanny Ginczanki, naukowczyni i popularyzatorki nauki Simony Kossak oraz działaczki społecznej i opozycjonistki PRL Anny Walentynowicz.
Autorem tekstów do wszystkich biograficznych monodramów w repertuarze Agnieszki Przepiórskiej jest Piotr Rowicki. Przepiórska na stałe współpracuje również z Anną Gryszkówną, aktorką Teatru Narodowego i reżyserką, która odpowiada za poprzednie trzy monodramy oraz najnowszy, o Barbarze Sadowskiej.
Zapraszamy na seminarium, w trakcie którego chcemy wsłuchać się w ciszę rozumianą nie tylko jako zjawisko akustyczne czy muzyczne, ale jako poznawczą metaforę i opalizujący w znaczenia symbol. Do rozmowy o ciszy zaprosiliśmy przedstawicieli różnych perspektyw (artystów, kulturoznawców, antropologów, filozofów, akustyków) przyjmując, że takie panoramiczne słuchanie umożliwi pogłębioną refleksję o znaczeniach i roli ciszy.
Współcześnie totem wydaje się figurą archaiczną. Jednak, gdy wziąć pod uwagę, że rolę totemów stanowiło przede wszystkim podtrzymywanie więzi i równowagi pomiędzy członkami danej społeczności, a ich środowiskiem naturalnym – potrzeba ich wskrzeszania wydaje się zaskakująco aktualna.
Co zatem stałoby się, gdyby na przekór upodobaniom politycznym, naukowym, konsumpcyjnym czy religijnym, grupa ludzi wyszła w teren i zaczęła wznosić we wspólnej przestrzeni obiekty, na dodatek używając do tego przedmiotów prywatnych jak i znalezionych w zielonych przestrzeniach Nowej Huty?
Ollas to forma ceramiczna nawadniająca roślinę na poziomie jej korzeni. Zasada działania ollasu jest genialnie prosta. Wodoprzepuszczalne gliniane naczynie zakopuje się w glebie, pozostawiając ponad jej powierzchnią szyjkę naczynia. Woda przenika do gleby i korzeni przez porowate ścianki w samoregulującym się procesie. Wszystko to bez pomocy baterii, prądu czy mobilnych aplikacji. Za ich jedyną wadę uznać wypada zatem to, że forma ollasa i jego znana już w starożytności skuteczność ukrywa się przed wzrokiem użytkowników pod powierzchnią gleby.
Rozwijany od 2017 r. projekt Piotra Bujaka L.O.V.E.L.E.T.T.E.R.S. oparty jest na osobistej relacji artysty z jego 97-letnią obecnie Babcią, z którą utrzymuje szczególnie bliską więź. Zaczynem tego procesu stał się wyjazd artysty do Japonii. Od tamtego czasu obydwoje regularnie rozmawiają ze sobą łącząc się online. Rozmowy te stanowią nie tylko okazje do podtrzymania kontaktu oddalanych od siebie o blisko 10 000 kilometrów osób ale także dają możliwość aktywnego spędzania czasu, podczas którego wspólnie rozwiązują krzyżówki. Rozwiązywane w trakcie skajpowych sesji, stanowią jedynie narzędzie do utrzymywania zażyłej i intensywnej relacji. Rejestrowane przez artystę spotkania to jednocześnie zapis zmagań głównej bohaterki z technologią i własnymi ograniczeniami wynikającymi z zaawansowanego wieku.
Wyobraźmy sobie Nową Hutę za 100 lat. Kolejne wojny i katastrofy, wybuchy wulkanów, ruchy powierzchni ziemi i niespotykane wcześniej zjawiska pogodowe przykrywają miasto wielometrową warstwą mieszanki błota i radioaktywnej sadzy. Powierzchnia przestaje nadawać się do życia. Najwyższe punkty obecnego świata – fabryczne kominy górujące kiedyś nad głowami – funkcjonują jako pasaże łączące martwe zewnętrze z kryjącym się pod powierzchnią rachitycznym życiem.
Nie płacz nad rozlanym mlekiem… Te słowa, w takim czy innym kontekście, usłyszał każdy z nas przynajmniej raz w życiu. Tylko właściwie dlaczego nie płakać nad rozlanym…? Kiedy coś w naszej rzeczywistości ulega degradacji, zaczyna niekontrolowanie przeciekać między palcami; kiedy żal, bezsilność, rozgoryczenie czy tęsknota ściska nam gardło – w takich momentach ludowa mądrość sugeruje wstrzymać naturalną reakcję, coś w nas zahamować, zatrzymać w środku. W momentach, kiedy wydaje się, że to płakać właśnie należy.