16 grudnia 1922 roku w warszawskiej Zachęcie padły trzy strzały, które wstrząsnęły rodzącą się II Rzeczpospolitą. Zaledwie pięć dni po objęciu urzędu zginął pierwszy prezydent niepodległej Polski, Gabriel Narutowicz. Zabójcą okazał się Eligiusz Niewiadomski – malarz, krytyk sztuki, działacz związany ze skrajną prawicą, przekonany, że w imię „ratowania ojczyzny” ma prawo zabić.
Spektakl wyreżyserowany przez Bartosza Szydłowskiego jest teatralną rekonstrukcją procesu Niewiadomskiego, nie tylko tego sądowego, który zakończył się śmiercią zamachowca w Cytadeli Warszawskiej, ale także procesu idei, języka i emocji, które uczyniły z artysty mordercę. „Wiedziałem, że to zbrodnia. Ale wiedziałem też, że to obowiązek” – deklarował w ostatnich słowach przed sądem 53-letni Eligiusz Niewiadomski.
„Proces…” jest współczesnym sądem nad mitem „wielkiej Polski” i fantazmatami, które wciąż ożywiają narodowe emocje. Jest także pierwszą odsłoną teatru obywatelskiego zainicjowanego przez Teatr Łaźnia Nowa, manifestu przeciwko zawłaszczaniu przestrzeni publicznej przez przemoc, ideowe zacietrzewienie i pogardę.
W „Procesie…” zobaczymy m.in. Adama Ferencego, Przemysława Bluszcza, Andrzeja Kłaka, Tomasza Karolaka i Krzysztofa Zarzeckiego.
Premiera spektaklu odbędzie się 11 listopada, w dniu Święta Niepodległości, co, jak podkreślają twórcy, ma charakter symboliczny.
– Od lat, to ważne dla historii Polski święto, jest zawłaszczane przez środowiska radykalne, stając się okazją do głoszenia ksenofobicznych i nacjonalistycznych haseł oraz politycznego lansu – mówi Bartosz Szydłowski. – Podczas „Procesu Eligiusza Niewiadomskiego” chcemy przypomnieć do jakiej tragedii podobny hejt doprowadził w 1922 roku i publicznie zaprotestować przeciwko mowie nienawiści i budzącemu się faszyzmowi.
---
Fot. Karolina Jóźwiak